Był taki czas, że mi bardziej zależało, na studiach grałam w siatkówkę, po ślubie jeszcze chodziłam na basen, ale potem pojawiły się dzieci, dodatkowe obowiązki i zaczęło brakować czasu. Niestety mam już swoje lata, w moim wieku trudno liczyć na to, że odzyska się dawną figurę…
Tymi słowami zmroziła mnie ostatnio – uwaga – czterdziestojednoletnia kobieta, która trafiła do mnie z polecenia lekarza ze względu na problemy z gospodarką lipidową i glukozową spowodowane solidną nadwagą. Uświadomiłem sobie wtedy po raz kolejny w życiu, że upowszechnił się taki pogląd, iż przyrost masy ciała stanowi nieuchronną konsekwencję upływu czasu. Tymczasem nie jest prawdą, że w czwartej, w piątej czy też w kolejnych dekadach życia jesteśmy skazani na nadwagę czy już zwłaszcza – otyłość.
Teoria teorią, a praktyka…
Wydawać by się mogło, że tworzenie wywodów na temat tego, jak to do późnej starości cieszyć się można młodzieńczą sylwetką zbliżone jest raczej do baśniowej opowieści niż fachowej wypowiedzi. Zwłaszcza, że badania naukowe wskazują, iż w pewnym etapie życia zaczynamy po prostu tyć, w tempie od 0,5 do 1 kg rocznie. Oczywiście byłbym mocno naiwny twierdząc, że można za pomocą jakiś magicznych zabiegów powstrzymać upływ czasu. Niestety wraz z wiekiem nasze ciała zaczynają się zmieniać i jest to nieuchronne, przekonanie zgodnie z którym jednak skazani jesteśmy na to by zamienić się w grubasów nie jest prawdziwe. Owszem, z roku na rok łatwiej jest nam o dodatkowe centymetry i kilogramy, jednak to my sami w dużej mierze ponosimy za ich przyrost odpowiedzialność.
Są na to dowody
Do bardzo intrygujących wniosków skłaniają wyniki badań przeprowadzonych wśród członków plemion prowadzących tradycyjny, łowiecko-zbieracki tryb życia. Okazuje się, że proces który nazywamy starzeniem i który rozpoczyna się już pomiędzy drugą a trzecią dekadą naszego życia, nie koniecznie musi doprowadzać do przyrostu masy ciała i załamania kondycji fizycznej. Literatura źródłowa wskazuje, że wśród Aborygenów, Pigmejów, członków plemion Hadza czy !Kung, którzy nie znają kolorowych napojów, dań typu fast-food, a wolnego czasu nie spędzają przed telewizorem problem otyłości (i innych chorób nazywanych mianem cywilizacyjnych) jest po prostu nieznany. Zarówno osoby młode, jak i w średnim wieku czy nawet starsze jednostki są po prostu szczupłe i cieszą się dobrą kondycją.
Czyżby za ten fakt odpowiadały geny?
Wygląda na to, że nie. Badania naukowe wskazują, że przejęcie przez członków populacji żywiących się w sposób tradycyjny nieprzetworzoną przemysłowo żywnością i spędzających dużo czasu w ruchu zachodniego stylu życia zawsze ma fatalne skutki zdrowotne. Konsekwencją zmiany zwyczajów żywieniowych i zmniejszenia aktywności fizycznej jest przyrost masy ciała i wzrost wskaźników ryzyka chorób cywilizacyjnych takich jak cukrzyca i miażdżyca czy nadciśnienie tętnicze. Proces akulturacji i przeprowadzone do tej pory obserwacje dotyczące jego skutków zdrowotnych (i sylwetkowych) świadczą, iż to niekoniecznie geny, a przede wszystkim czynniki środowiskowe sprawiają, że wraz z wiekiem tyjemy.
Podsumowanie
Skoro więc nasze działania odpowiedzialne są za kilogramy, których wraz z wiekiem zaczyna nam przybywać, oznacza to, że możemy podjąć inicjatywę by temu przeciwdziałać. Wiek to żadna wymówka!
Treści prezentowane na naszej stronie mają charakter edukacyjny i informacyjny. Dokładamy wszelkich starań, aby były one merytorycznie poprawne. Pamiętaj jednak, że nie zastąpią one indywidualnej konsultacji ze specjalistą, która jest dostosowana do Twojej konkretnej sytuacji.