Zapewne zdziwić może tytuł artykułu, który mógłby świadczyć, że namawiam do spożywania tego specyficznego wyrobu. Fakty jednak są nieubłagane, co trzeci sprzedawany w Polsce wyrób mięsny to właśnie parówka! Tak więc parówki były, są i będą istotnym elementem diety Polaków.
Prawda jest taka, że często nawet osoby, które przykładają sporą wagę do tego, co jedzą pozwolą sobie czasem na parówkę. To nie jest więc tak, że próbuję kogoś do spożywania tych przetworów mięsnych, poświęcę jednak trochę czasu na przeanalizowanie składu i stworzenia pewnego rankingu parówek.
Z czego składa się parówka?
Cóż, wiele osób ma świadomość, że niczego szlachetnego w parówce nie znajdziemy, są jednak pewne różnice w składzie, które – co bardzo ułatwia sprawę – możemy odczytać studiując i porównując etykiety. Parówka składa się z charakterystycznego rodzaju mięsa, zwanego „ścięgnistym” oraz tłuszczu, które tworzą jej „zwartą” i „sprężystą” strukturę oraz wody i przypraw. Oczywiście w składzie zawarte są zazwyczaj dodatki takie jak konserwanty, stabilizatory, przeciwutleniacze, wzmacniacze smaku. Jak widać w/w składniki nie stanowią cennego elementu zdrowej, zbilansowanej diety, a wielu z nich warto unikać. Parówkę zjeść jednak się zdarza, więc jeśli mamy możliwość wyboru warto z niego skorzystać.
Najbardziej wartościowe są oczywiście te parówki, które zawierają najwięcej mięsa
Powinieneś wiedzieć, że są takie co mają go w składzie jedynie 30%, a są takie co mają ponad 80%... Oczywiście wybór jest prosty, ale etykietę należy przeczytać. Zwrócić przy tym warto uwagę, by mięso to nie było opisane jako „oddzielone mechanicznie”, bo takie z prawdziwym mięsem ma niewiele wspólnego. Mięso oddzielone mechanicznie uzyskuje się poprzez „przepompowanie” pod ciśnieniem przez specjalne sita, np. kawałków korpusów, szyjek, czyli element za duża mięsa raczej nie zawierających. To, co nie zostanie na sitach (a te oddzielają tylko duże kawałki kości), a więc ścięgna, chrząstki i skóra jest mielona na jednolitą masę i oto mamy „MOM” lub „MDOM”. Tak więc drugim elementem, na który zwracać należy uwagę jest zawartość mięsa oddzielonego mechanicznie w składzie produktu. Im jest go mniej, tym lepiej dla jakości produktu.
Istotne znaczenie mają także dodatki użyte do produkcji parówek
Takie jak wcześniej wspomniane konserwanty, stabilizatory, białka kolagenowe, barwniki, etc. Na szczególną uwagę zasługują dodatki żelujące, utrzymujące wilgotność takie jak karagen czy niektóre gumy oraz „skórki drobiowe”, czyli tzw. emulsja. Im ich więcej w składzie, tym parówka jest raczej gorszej jakości. Najlepiej by nie było ich wcale.
Kolejnym ważnym elementem jest cena
Biorąc pod uwagę koszty surowców mięsnych, jeśli jakieś parówki kosztują poniżej 10 – 12 zł za kg, to raczej nie są to produktu najwyższej jakości. W zasadzie jest to fizycznie niemożliwe, wykluczałoby to bowiem możliwość zarobkowania na sprzedaży parówek podmiotów zaangażowanych w obrót towarem mięsnym. Nie oznacza to oczywiście, że słabego wyrobu nie można sprzedać za 25 zł za kilogram, ale są to wyjątki. W wypadku parówek cena w dużej mierze jest miernikiem jakości.
Na koniec warto jeszcze zwrócić uwagę na to, w co pakowane są parówki
Do wyboru mamy wiele opcji, od „otoczek” syntetycznych, przez flaki naturalne (z kiszek baranich lub wieprzowych), po białka kolagenowe. Z zasady najgorsze jakościowo parówki pakowane są w foliowe flaki. Odradzić też warto parówki smakowe, z serem, oliwkami, papryką i innymi dodatkami. Dodatki smakowe często mają za zadanie „ukryć” kiepską jakość parówek.
Podsumowanie
Biorąc pod uwagę to, co możemy znaleźć w parówkach, albo raczej to, co życzylibyśmy sobie tam znaleźć, a jest tego bardzo mało, możne zaryzykować tezę, że niektóre wyroby tego typu zmierzają w stronę „wegetariańską”, mięsa w nich bowiem klasycznego trzeba byłoby szukać z lupą. Są jednak na rynku produkty lepsze i gorsze, choć żadne, ale to żadne nie są na tyle dobre by można było z nich stworzyć integralny element zdrowej diety.
Treści prezentowane na naszej stronie mają charakter edukacyjny i informacyjny. Dokładamy wszelkich starań, aby były one merytorycznie poprawne. Pamiętaj jednak, że nie zastąpią one indywidualnej konsultacji ze specjalistą, która jest dostosowana do Twojej konkretnej sytuacji.